Weronika Olbrychska urodziła się w roku 1982, co oznacza, że obecnie ma 41 lat. Jej narodziny miały miejsce w rodzinie, gdzie jej ojciec to znany aktor Daniel Olbrychski, a matka, Zuzanna Łapicka-Olbrychska, jest córką słynnego aktora, Andrzej Łapicki. Data utworzenia: 28 maja 2018, 18:17. Zuzanna Łapicka-Olbrychska to jedyne dziecko, zmarłego w 2012 roku aktora, Andrzeja Łapickiego. Dotychczas kobieta nigdy nie chciała komentować w mediach jego prywatnego życia i wręcz unikała tematów związanych z ojcem. Postanowiła jednak to zmienić i ostatnio w jednym z wywiadów zdradziła kulisy małżeństwa Łapickiego z młodszą o 60 lat Kamilą. Aktor z czasem czuł się rozczarowany związkiem. Zuzanna Łapicka-Olbrychska Foto: Kapif Romans Andrzeja Łapickiego z sześćdziesiąt lat młodszą Kamilą wywołał kilka lat temu niemały skandal w showbiznesie. Mająca wtedy 25 lat pani teatrolog, Kamila Mścichowska, związała się na stałe z 85-letnim Łapickim. W 2009 roku para wzięła ślub. Dotychczas rodzina aktora nie komentowała tamtego małżeństwa, aż do teraz, kiedy głos w mediach na ten temat postanowiła zabrać jego jedyna córka Zuzanna. Łapicka-Olbrychska w jednym z ostatnio udzielonych wywiadów postanowiła podzielić się w końcu kulisami tego małżeństwa. Dziennikarka przyznaje, że Andrzej, będący wtedy od czterech lat wdowcem, nienawidził samotności i nie mógł pogodzić się z upływem czasu. Nie dopuszczał do wiadomości faktu, że z roku na rok był coraz starszy. Dzięki Kamili aktor przeżywał swoją drugą młodość. Łapicki zaczął ponownie grać i więcej udzielał się w mediach. – Bo starość - powtarzał - przede wszystkim jest nudna – powiedziała w Zuzanna Łapicka-Olbrychska w wywiadzie dla Wysokich Obcasów Extra. – Nie byłam jakoś specjalnie zachwycona, ale wiedziałam, dlaczego postanowił ożenić się z młodszą od siebie o ponad pół wieku kobietą. On po prostu odrzucał starość. Dla niego to było upokorzenie, na które się nie godził. Jak to kiedyś napisał Czesław Miłosz: „Przemijanie - jestem przeciw" – dodaje w tym samym wywiadzie Olbrychska-Łapicka. Zobacz także Córka aktora nie ukrywa, że z początku nie mogła zaakceptować tej relacji, ale z biegiem czasu się do niej w końcu przekonała. Zrozumiała, że każdy ma prawo do bycia szczęśliwym i tak naprawdę nikt nie wie, jak mógł się wtedy czuć samotny 85-latek. – To było dość brawurowe, ale myślę, że wynikało też z ogromnej samotności ojca po śmierci mojej mamy, bo choć ja bardzo starałam się przy nim być, nie byłam w stanie zastąpić mu żony (Zofii Chrząszczewskiej herbu Trzaska - przyp. red.). A on żądał obecności non stop, tak jak to kiedyś zapewniała mama. Ożenił się z młodą dziewczyną, która - co normalne - miała swoje zawodowe ambicje, a to się ojcu za szczególnie nie podobało. Jak napisałam we wstępie do 'Dzienników' ojca, które niedawno się ukazały, jego nieuchronne rozczarowanie tym małżeństwem wynikało z tego, że dziś nie ma już kobiet skrojonych na XIX-wieczną modłę. Ale jeśli jeszcze przez jakiś czas był szczęśliwy, to dlaczego miałabym to oceniać – mówi Zuzanna Łapicka-Olbrychska. Kamila Łapicka po śmierci ukochanego w 2012 roku nie udzielała się już więcej w mediach. Wywołała jednak skandal, wyrzucając do śmieci wszystkie pamiątki po zmarłym aktorze. Alżbieta Lenska po operacji mózgu. Tak teraz wygląda Spory problem z miesiącem miodowym księżnej Meghan i księcia Harry'ego /7 Zuzanna Łapicka-Olbrychska z byłym mężem, Danielem Olbrychskim East News Zuzanna Łapicka-Olbrychska była drugą żona Daniela Olbrychskiego /7 Andrzej Łapicki z córką Zuzanną Łapicką-Olbrychską Kapif Łapicki z córką Zuzanną był zawsze blisko /7 Zuzanna Łapicka-Olbrychska Kapif Dziennikarka dopiero teraz postanowiła skomentować małżeństwo ojca z młodszą o 60 lat Kamilą /7 Kamila Łapicka z Zuzanną Łapicką-Olbrychską Krystian Olszewski / Zuzanna Łapicka-Olbrychska nie chciała komentować dotychczas tego małżeństwa /7 Kamila Łapicka z Andrzejem Łapickim Kapif Para pobrała się w 2009, kiedy aktor miał 85 lat /7 Kamila Łapicka z Andrzejem Łapickim Kapif Ich związek, a później małżeństwo, wywołały niemałe poruszenie w branży /7 Kamila Łapicka z Andrzejem Łapickim Michał Pieściuk / Między nimi było 60 lat różnicy Masz ciekawy temat? Napisz do nas list! Chcesz, żebyśmy opisali Twoją historię albo zajęli się jakimś problemem? Masz ciekawy temat? Napisz do nas! Listy od czytelników już wielokrotnie nas zainspirowały, a na ich podstawie powstały liczne teksty. Wiele listów publikujemy w całości. Wszystkie historie znajdziecie tutaj. Napisz list do redakcji: List do redakcji Podziel się tym artykułem:
\n\n\nzuzanna łapicka olbrychska zdjęcia
Poznali się w 1961 roku na planie filmu „Dziś w nocy umrze miasto”. Zniewalająco piękna, utalentowana blondynka, przed którą kariera aktorska stała
Krystyna Demska-Olbrychska (65 l.) opublikowała na swoim koncie na Facebooku zdjęcie Daniela Olbrychskiego (74 l.) na grobie Zuzanny Łapickiej-Olbrychskiej (+64 l.), która zmarła po długiej chorobie … Zuzanna Łapicka-Olbrychska (+64 l.), została pochowana na Starych Powązkach w Warszawie. Pogrzeb znanej dziennikarki i pisarki, która była córką aktora Andrzeja Łapickiego (+87 l.) i byłą żoną Daniel… Zuzanna Łapicka (+64 l.), zostanie pochowana na Starych Powązkach w Warszawie. Pogrzeb znanej dziennikarki i pisarki, która była córką aktora Andrzeja Łapickiego (+87 l.) i byłą żoną Daniela Olbrychs… Reżyser Andrzej Saramonowicz (53 l.) poinformował o śmierci Zuzanny Łapickiej (+64 l.), znanej dziennikarki i pisarki. Była ona córką aktora Andrzeja Łapickiego (+87 l.) i byłą żoną Daniela Olbrychsk… Wydawało się, ze to nigdy nie nastąpi. Dla Daniela Olbrychskiego było to przecież chyba najpiękniejsze miejsce na ziemi. Sam przyznał kiedyś, że swojej "chałupy" w Mięćmierzu pod Kazimierzem Dolnym n… Zuzanna Łapicka-Olbrychska, córka Andrzeja Łapickiego, przeżywa obecnie ciężkie chwile. Dziennikarka myśli tylko o zbliżającym się pogrzebie ojca. A co z jej życiem zawodowym? Z pewnością nie myśli t… Zuzanna Łapicka-Olbrychska (58 l.), córka Andrzeja Łapickiego (†88 l.), opłakuje ojca. Smutek, żal, tęsknota... targają jej sercem. Ale tysiące wspaniałych wspomnień na zawsze będzie z nią. Jak to os… Zuzanna Łapicka-Olbrychska: Głowa, symbol naszego artystycznego środowiska, symbol tego miasta, zawsze będzie kojarzył mi się z ulicami Warszawy. Elegancja Dygata, urodzonego w Paryżu, przypominała elegancję mojego Ojca czy Jeremiego Przybory.
Data utworzenia: 24 lipca 2017, 14:48. Zuzanna Łapicka-Olbrychska (63 l.) to była żona Daniela Olbrychskiego i córka aktora Andrzeja Łapickiego (†87 l.). Jak podaje magazyn „Dobry Tydzień”, była szefowa redakcji rozrywki i oprawy TVP jest poważnie chora. Od roku walczy z nowotworem. Pomimo ciężkiej choroby, Zuzanna Łapicka-Olbrychska wyjechała na wakacje z przyjaciółkami. Zuzanna Łapicka-Olbrychska Foto: AKPA Zuzanna Łapicka-Olbrychska na początku lipca wybrała się z Krystyną Jandą i Magdą Umer do Włoch. Przyjaciółki zwiedziły Siennę i Padwę. To dla nich już prawdziwa tradycja. Od kilku lat nie wyobrażają sobie innych wakacji. Dla byłej żony Daniela Olbrychskiego wsparcie przyjaciółek jest teraz bardzo ważne. Łapicka-Olbrychska walczy bowiem z nowotworem. Będąc na północy Włoch pani Zuzanna razem z Krystyną Jandą i Magdą Umer odwiedziły kilka malowniczych miejscowości w Toskanii i Umbrii. Zaglądały także do zabytkowych kościołów. – Katedra w Orvieto jest olśniewająca. Zapaliłyśmy tam wiele świeczek – napisała Umer na Facebooku. – Usiłowałyśmy poprosić świętego Antoniego o znalezienie wyjścia z kilku sytuacji bez wyjścia – dodała w innym wpisie piosenkarka. Była żona Olbrychskiego zdegradowana w TVP Zobacz także Kamila Łapicka nie widziała córki Łapickiego od... /5 Zuzanna Łapicka-Olbrychska Kapif Zuzanna Łapicka-Olbrychska w 2012 roku /5 Zuzanna Łapicka-Olbrychska Kapif Zuzanna Łapicka-Olbrychska z ojcem Andrzejem Łapickim /5 Zuzanna Łapicka-Olbrychska Pawel Kopczynski / PAP Zuzanna Łapicka-Olbrychska z byłym mężem Danielem Olbrychskim /5 Zuzanna Łapicka-Olbrychska Kapif Zuzanna Łapicka-Olbrychska choruje na nowotwór /5 Zuzanna Łapicka-Olbrychska AKPA Zuzanna Łapicka-Olbrychska przyjaźni się z Magdą Umer i Krystyną Jandą Masz ciekawy temat? Napisz do nas list! Chcesz, żebyśmy opisali Twoją historię albo zajęli się jakimś problemem? Masz ciekawy temat? Napisz do nas! Listy od czytelników już wielokrotnie nas zainspirowały, a na ich podstawie powstały liczne teksty. Wiele listów publikujemy w całości. Wszystkie historie znajdziecie tutaj. Napisz list do redakcji: List do redakcji Podziel się tym artykułem:

Download Audiobooks written by Zuzanna Łapicka to your device. Audible provides the highest quality audio and narration. Your first book is Free with trial!

Mimo że walkę z nowotworem toczyła przez ostatnie 2 lata życie, przez długi czas wiedzieli o tym jedynie jej najbliżsi. Zuzanna Łapicka-Olbrychska odeszła 21 grudnia 2018 roku w wieku 64 lat. W ostatnich miesiącach była bardzo aktywna medialnie, z uwagi na promocję książki Dodaj do znajomych swojego autorstwa. Mało kto podejrzewał, że tę heroiczną walkę z rakiem może przegrać. Stało się jednak inaczej... Dziś ulubienica publiczności obchodziłaby kolejne urodziny. Daniel Olbrychski: „Cieszyło mnie, że mogłem zagrać bohatera mojego dzieciństwa” Zuzanna Łapicka-Olbrychska - co mówiła o walce z rakiem? Diagnozę usłyszała wiosną 2016 roku. Była wówczas na modnej wśród gwiazd diecie pudełkowej. Efekty w krótkim czasie przerosły jej najśmielsze oczekiwania, wszyscy zachwycali się, jak szybko gubi nadprogramowe kilogramy. Ona jednak czuła się coraz gorzej... „A wracając do mojej figury – dziś, jak widać, jestem szczuplejsza niż kiedykolwiek. Mama zawsze mi powtarzała, że moja idealna waga to 54 kilogramy i dopiero teraz ją osiągnęłam. Tylko stało się to trochę z innych powodów...”, zwierzyła się Zuzanna Łapicka-Olbrychska Izie Komendołowicz w magazynie Pani w lutym 2018 roku. Pracowała wówczas jako szefowa redakcji rozrywki w Telewizji Polskiej. Z uwagi na zmiany, jakie w niej zaszły po wygranych przez Prawo i Sprawiedliwość wyborach parlamentarnych jesienią 2015 roku, przybyło jej obowiązków. W trzy miesiące schudła aż 15 kilogramów. Złe samopoczucie skłoniło ją do wizyty u lekarza. Tam usłyszała diagnozę: rak jelita grubego. Z miejsce porzuciła zobowiązania zawodowe, przeszła na emeryturę. Wszystkie siły włożyła w walkę z chorobą, poddano ją chemioterapii i radioterapii. „Moja córka Weronika doradziła mi, żebym na zbyt szczegółowe pytania odpowiadała: „Arystokracja nie mówi, który organ”. I tego się trzymam. Natomiast chciałabym podkreślić, jak ważne jest nastawienie psychiczne, naprawdę wszystko jest w głowie. Miałam szczęście, że trafiłam do wspaniałych lekarzy na Śląsku: profesora Lampego i doktora Piątka. Dzięki nim nigdy nie straciłam wiary w to, że warto walczyć”, zapewniała córka Andrzeja Łapickiego w wywiadzie. Walczyła dzielnie. Wszyscy podziwiali jej pozytywne nastawienie, podejmowanie kolejnych prób spacyfikowania choroby. „Choroba spowodowała, że zmieniła się jej hierarchia wartości. Zawsze umiała smakować życie, ale teraz robi to jeszcze bardziej świadomie. Docenia zwyczajne rzeczy: to, że śnieg pada, słońce świeci, cieszy ją ciekawa książka, którą przeczytała, spotkanie z kimś interesującym. Z jednej strony jest osobą niesłychanie waleczną w chorobie, a z drugiej są w niej pokora i akceptacja wszystkiego, co może się wydarzyć”, podkreślała jej przyjaciółka od 40 lat, Magda Umer. „Wszystko, co toksyczne, odcięłam od siebie, odeszły tematy z przeszłości, którymi się zadręczałam. Liczy się tylko dzisiaj”, dodała dziennikarka. To z powodu choroby zdecydowała się wydać książkę Dodaj do znajomych i opracować dzienniki ojca, Andrzeja Łapickiego. „Pisał te dzienniki 21 lat, do śmierci mamy. W dniu jej śmierci, 22 lipca 2005 roku, napisał wielkimi literami: KONIEC. Obiecałam mu, że wydam te dzienniki po jego śmierci. Minęło pięć lat i nie mogę już czekać. Zwłaszcza że mój wrodzony optymizm każe mi wierzyć w życie pozagrobowe i boję się, że jak się tam spotkamy, to mi nawymyśla, że tego nie dopilnowałam”, podkreśliła w wywiadzie dla Urody Życia w czerwcu 2017 roku. Pisała felietony do magazynu Vogue. Spędzała czas z najbliższymi. Smakowała życie, pełna pasji. W rozmowach była ujmująca i zabawna. Nikt, tak jak ona, nie potrafił opowiadać anegdot i historii, które jej się przytrafiły. Słynęła z tego, że łagodziła obyczaje, jej uśmiech potrafił rozwiązywać nawet najbardziej skomplikowane problemy. Nikt nie potrafił powiedzieć o niej złego słowa. „Była po prostu dobrym człowiekiem”, podkreślają w komentarzach w mediach społecznościowych bliscy Zuzanny Łapickiej-Olbrychskiej. I trudno się z nimi nie zgodzić. Podobnie jak z tym, że odeszła zbyt wcześnie i pozostawiła po sobie pustkę, której nie wypełni nic i nikt. Zuzanna Łapicka-Olbrychska - przyczyny śmierci byłej żony Daniela Olbrychskiego Wiadomość o śmierci pani Zuzanny jako pierwszy podał na Facebooku Andrzej Saramonowicz. „Umarła Zuzanna Łapicka. Mógłbym to zbić bonmotem Tuwima: „Nie wiem, co się na tym świecie porobiło. Zaczynają umierać ludzie, którzy nigdy dotąd nie umierali”, ale to nie wystarczy. Bo Zuzia była fantastycznym człowiekiem. Ludzkim, ale i wściekłe inteligentnym, który nie zadowalał się byle czym. Jej odejście czyni wywrę. Polska kultura poniosła kolejną stratę nie do zastąpienia. Żal przeraźliwy. Płaczę, bo cóż innego pozostało”, podkreślił. Chwilę później smutne informacje potwierdziła również Krystyna Demska-Olbrychska, obecna żona Daniela Olbrychskiego. „Była słońcem mojego życia. I będzie”, napisała pod zdjęciem Zuzanny Łapickiej-Olbrychskiej na Facebooku jej najbliższa przyjaciółka, Magda Umer. ZOBACZ TAKŻE: „Miałam tak ciekawe życie, jakbym miała dwa życia!”, ostatni wywiad Zuzanny Łapickiej… Zuzanna Łapicka-Olbrychska, życie prywatne: małżeństwo z Danielem Olbrychskim, kim jest jej córka Weronika Żoną legendarnego aktora była od 1978 do 1988 roku. Nie ukrywała, że było to małżeństwo trudne, w którym mąż ją zdradzał. Jednak z domu wyniosła przekonanie, że kobieta bez mężczyzny nie istnieje. Ona udowodniła, że jest to możliwe. „Z domu wyniosłam wzorzec kobiety, żony wyrozumiałej. Mama tolerowała niewierności mojego ojca, wychodziła z założenia, że skoro wyszła za mąż za najprzystojniejszego aktora w Polsce, to jakieś koszty muszą być. Zwłaszcza że tata te romanse traktował raczej niepoważnie. Myślałam, że wychodząc za mąż za Kmicica, też temu podołam. Jak moja mama. Ale okazało się, że koszty są dla mnie za duże. Jako pierwsza od pokoleń w naszej rodzinie przerwałam sztafetę kobiet zbyt tolerancyjnych. Czułam, że rozwodzę się za siebie, za mamę, za babcię i za prababcię. I to dodało mi siły. Jak już raz zrzuciłam te stalowe buty, to wiedziałam, że więcej do nich nie wrócę”, podkreśliła. Wzorce feministyczne przekazała swojej jedynej córce, 38-letniej dziś Weronice Olbrychskiej. „Ja rzuciłam ten kierat po czterdziestce, a moja córka, Weronika, jest już następnym pokoleniem kobiet wolnych. Jest kompletnie samodzielną singielką, mieszka w Nowym Jorku, zrobiła karierę, jest szefem produkcji w kultowej marce Proenza Schouler. Ma przebojowe geny po ojcu”, zdradziła. Zuzanna Łapicka-Olbrychska nie żyje. Kim była dziennikarka, była żona Daniela Olbrychskiego? Była kierownikiem Redakcji Publicystyki Kulturalnej oraz Redakcji Rozrywki TVP1. Warsztat dziennikarski zdobywała i kształciła w redakcjach magazynów Film, Elle i Uroda. W pracy, mimo ogromnej pogody ducha, uchodziła za profesjonalistkę i osobę asertywną. Gdy coś jej się nie podobało, mówiła o tym głośno, ale zawsze z ogromnym taktem i wyczuciem. Wykształciła kolejne pokolenia dziennikarzy, którzy cenili jej wiedzę, pedagogiczne podejście i otwartość. Od 40 lat przyjaźniła się z Krystyną Jandą oraz Magdą Umer. Razem wyjeżdżały na wakacje, prowadziły burzliwe dyskusje, spędzały wspólnie niemal każdą wolną chwilę. Prywatnie była córką wybitnego aktora Andrzeja Łapickiego. Wciąż bardzo nam jej brakuje... Z najlepszymi przyjaciółkami: Krystyną Jandą i Magdą Umer Fot. Magda Umer/Facebook
#Katarzyna Janowska #Zuzanna Łapicka #Krzysztof Materna#Tomasz Lipiński #Tomasz Wasilewski #Monika Strzępka .w pierwszym publicznym postępowaniu w sprawie PKIN #placdefilad jutro 20:00
Po czterdziestce rozwiodła się i kompletnie zmieniła życie. Po sześćdziesiątce została hedonistką. Tak Zuzanna Łapicka, córka Andrzeja Łapickiego i była żona Daniela Olbrychskiego, opowiadała o sobie w lipcu 2017 roku, rok przed swoim odejściem... Przypominamy wywiad z dziennikarką, który ukazał się na łamach magazynu "Uroda Życia". Zuzanna Łapicka o poważnej chorobie, skomplikowanej relacji z ojcem i rozwodzie - archiwalny wywiad To zdjęcie u góry, w ogrodzie, zrobiła Magda Umer. Dokładnie rok temu. Przyjechałam do niej prosto ze szpitala, gdzie dowiedziałam się o niewesołej diagnozie, ale o tym nie będziemy gadać. Powiedziałam „Zrób mi zdjęcie, jest ładna pogoda – będziesz miała fajne wspomnienie”. Kobiety są w twoim życiu ważniejsze od mężczyzn? Zdecydowanie! Zaraz po naszym ślubie Daniel pojechał z synem, Rafałem, na wakacje za granicę, a ja z radością z Magdą do Chałup. Miałyśmy fantastyczny miodowy tydzień! Wtedy w Chałupach wynajmowało się jeszcze pokój z miednicą na wodę i toaletą na zewnątrz. Całe lata jeździłyśmy tam same małym fiatem. Przyjaźń jest w życiu najważniejsza. Ale uważam też, że bez przyjaźni nie ma małżeństwa. Tego nauczyli mnie rodzice. Zawsze mieli sobie coś do powiedzenia, zawsze byli blisko. Daniel Olbrychski: „Cieszyło mnie, że mogłem zagrać bohatera mojego dzieciństwa” Zuzanna Łapicka-Olbrychska o ojcu, Andrzeju Łapickim Niedługo minie piąta rocznica śmierci Andrzeja Łapickiego, twojego taty. Tak, 21 lipca. Mama umarła siedem lat wcześniej, 22 lipca. Moja córka powiedziała: „Dziadziuś, jak to gentleman, nie chciał się spóźnić na rocznicę śmierci Babci i odszedł dzień wcześniej”. Twoi rodzice byli ze sobą ponad 60 lat. Tak. Byli ze sobą bardzo blisko. Te lata po śmierci mamy to jest taki epilog, którego nie mam prawa ani oceniać, ani komentować, bo wydaje mi się, że nikt nie wie, jak to jest, kiedy ma się nagle 85 lat i zostaje się w życiu samemu. Po śmierci mamy spędzałam z tatą wszystkie weekendy i wakacje, ale mojej mamy nie miałam szans mu zastąpić. Poznali się, jak tata miał 22 lata, do jej śmierci codziennie rozmawiali ze sobą do nocy. A dlaczego zdecydowałaś się na życie singielki? Zmęczyłam się małżeństwem. Daniel miał takiego ulubionego czeskiego sportowca, Emila Zatopka, który trenował w stalowych ciężkich butach, a potem, jak je zdejmował, to wygrywał wszystkie wyścigi. I ja się czułam w tym małżeństwie jak Zatopek w stalowych butach. Fot. Iza Grzybowska Zobacz także: „Miałam tak ciekawe życie, jakbym miała dwa życia!”. Ostatni wywiad Zuzanny Łapickiej… Zuzanna Łapicka-Olbrychska o małżeństwie z Danielem Olbrychskim Daniel nie był łatwym partnerem. Z domu wyniosłam wzorzec kobiety, żony wyrozumiałej. Mama tolerowała niewierności mojego ojca, wychodziła z założenia, że skoro wyszła za mąż za najprzystojniejszego aktora w Polsce, to jakieś koszty muszą być. Zwłaszcza że tata te romanse traktował raczej niepoważnie. Myślałam, że wychodząc za mąż za Kmicica, też temu podołam. Jak moja mama. Ale okazało się, że koszty są dla mnie za duże. Jako pierwsza od pokoleń w naszej rodzinie przerwałam sztafetę kobiet zbyt tolerancyjnych. Czułam, że rozwodzę się za siebie, za mamę, za babcię i za prababcię. I to dodało mi siły. Jak już raz zrzuciłam te stalowe buty, to wiedziałam, że więcej do nich nie wrócę. Twoja mama była szczęśliwa w małżeństwie? Myślę, że mimo wszystko bardzo. Wszystkie – ona, babcia i prababcia – miały przystojnych mężów, uważając, zresztą niesłusznie, że same nie są tak atrakcyjne. Żyły zgodnie z fredrowską zasadą, że „mężczyźnie wszystko dozwolone” – zupełnie jak w XIX wieku. Przerwałam tę tradycję. Rozwód dał mi siłę i wiedziałam, że nigdy więcej nie chcę już odczuć upokorzenia, nie chcę widzieć siebie w roli ofiary. Jako singielka w pełni kontroluję swoje życie. Co tata sądził o twoim małżeństwie? Przeżywał, tak jak ja, a może bardziej. Sam pewnie nie zdawał sobie wcześniej sprawy, jakim był trudnym mężem dla mojej mamy. I nagle zobaczył to w moim małżeństwie z Danielem. Takie lustro. To musiało być bolesne. Co mama powiedziała na wieść o tym, że się rozwodzisz? Była przerażona. Nie wyobrażała sobie, że można żyć bez mężczyzny. Bała się, jak sobie poradzę. Nigdy nie pracowała, bo tata mówił, że pracujące kobiety nie są dla niego kobiece. Mama całe życie siedziała w domu i na niego czekała. Ja rzuciłam ten kierat po czterdziestce, a moja córka, Weronika, jest już następnym pokoleniem kobiet wolnych. Jest kompletnie samodzielną singielką, mieszka w Nowym Jorku, zrobiła karierę, jest szefem produkcji w kultowej marce Proenza Schouler. Ma przebojowe geny po ojcu. Może nie wszyscy mężczyźni są tacy trudni w życiu? Ale mnie zawsze interesowali tylko trudni mężczyźni. A trudni wymagają skupienia na sobie całej uwagi. Nie wiem, czy potrafiłabym być z kimś, kto byłby skupiony na mnie. Chyba szybko bym się tym zmęczyła. Szukałaś trudnych, ale też wybitnych. Takich, którymi można zaimponować ojcu? Na pewno. Podświadomie, ale tak. Kiedy związałam się z Danielem, zaczynał międzynarodową karierę, zagrał właśnie w „Blaszanym bębenku” Schlöndorffa. Wiedziałam, że to jest ktoś, kto pozycją nie tylko dorównuje mojemu ojcu, ale być może nawet go przewyższa. I to była dla mnie pewna satysfakcja. Ale nie musiałaś przecież imponować ojcu, zawsze byłaś jego ukochaną córeczką, oczkiem w głowie. Ale miałam – może urojone – ambicje, że powinnam mieć równie interesującego mężczyznę u boku. Z perspektywy czasu mogę powiedzieć: to założenie było błędne. Postać ojca jest w moim życiu kluczowa, czym więcej o tym myślę, tym bardziej widzę, jak na nim zaważył. Większość rzeczy robiłam, aby mu sprawić radość albo cierpienie. Wiedziałam, że lubi zgrabne kobiety, to ja odwrotnie – objadałam się ciastkami i tyłam. Na złość, że nie będę spełniać jego kryteriów. Dlaczego zaważył na twoim życiu? Bo tata, nigdy nie wszedł w rolę ojca, który karze i nagradza, chodzi na wywiadówki i pilnuje odrabiania lekcji. Postawił się w pozycji partnera do rozmowy. Pierwszy raz pojechałam z nim, bez mamy, na wspólne wakacje do Jugosławii, mając 16 lat. Kiedy spytałam, dlaczego nie zabierał mnie wcześniej, odpowiedział bez cienia wstydu: „A wiesz, bo ja nie lubię dzieci”. Wymagał ode mnie poczucia humoru, błyskotliwości i inteligencji. A może to ja wymagałam tego od siebie? Zawsze starałam się zrobić na nim wrażenie. Tylko na jego zdaniu mi zależało. Jak poszłaś do szkoły, to twój tata był już słynnym aktorem po roli w „Lekarstwie na miłość” u boku Kaliny Jędrusik. Tak, to był jego szczyt popularności. Pokazywali mnie po tym filmie w szkole palcem. Zawsze jak pojawiał się jakiś nowy film ojca, w którym była tak zwana scena łóżkowa, albo się chociaż całował, leciałam do mamy z pytaniem, czy mogę nie iść do szkoły. I mama zawsze pisała w dzienniczku: „Zuzia przeziębiona…”. Rozumiała ten mój wstyd. W szkole zawsze zresztą czułam, że muszę sobie zaskarbić sympatię otoczenia. Bo oni z góry zakładali, że jako córka znanego aktora muszę być zarozumiała. Byłam aż nadto wesoła, miła, trzy razy bardziej zabawna. To było dosyć męczące. Czytaj również: „Ja nie mam żadnej depresji, ja po prostu mam tylko raka trzustki”. Magda Umer o Zuzannie Łapickiej Zuzanna Łapicka-Olbrychska o książce i dzienniku Andrzeja Łapickiego Kiedy ci to przeszło? Całkiem niedawno, kiedy dowiedziałam się, że nie jestem nieśmiertelna. Kompletnie przestałam się starać, zabiegać o sympatię. I świetnie się z tym czuję. Jest taki dowcip, że przychodzi facet do lekarza i mówi: „Panie, jest mi smutno, mam depresję”. A lekarz na to, że przyjechał właśnie do miasta cyrk i jest w nim podobno strasznie zabawny klaun, który leczy wszystkich ze smutku. A pacjent na to: „To właśnie ja jestem tym klaunem”. I tak mniej więcej wyglądało do niedawna moje życie. Próbowałam w dowcip owinąć wszystkie dramaty. Cały czas żyłam wobec oczekiwań innych. Starałam się sprawiać ludziom radość. Teraz mam już wszystko w nosie. Sprawiam radość wyłącznie sobie. Zostałam hedonistką. Masz poczucie, że jesteś już wyłącznie sobą – nie córką czy żoną? Pamiętam, jak po studiach wprowadziłam się do mieszkania na osiedlu na Stawkach i w pralni, jak pytali o nazwisko, podawałam Łapicka. Chwilę potem wyszłam za Daniela i w tej samej pralni podawałam nazwisko Olbrychska. Pracownicy mrugali do siebie porozumiewawczo: „Znowu ta wariatka, ciekawe, co wymyśli za dwa tygodnie”. To był jeszcze czas przed tabloidami. Nikt nie wiedział, jak wygląda żona Daniela. Spisałam niedawno wspomnienia z tamtych czasów, szykuję książkę, ale wystraszyłam się – szczególnie po śmierci taty, który w ostatnim etapie życia stał się bohaterem tabloidów. Boję się, że po premierze książki mnie mogłoby spotkać to samo. Wciąż odkładam to na jutro. Przygotowujesz też wydanie wspomnień swojego taty. Tata pisał dzienniki – od 1984 roku, kiedy wkroczył do polityki, bo uważał, że zawód aktora nie jest odpowiedni dla mężczyzny po pięćdziesiątce. W roku 1989 wygrał w wyborach z Urbanem, co go niesłychanie cieszyło, sfotografował się z Wałęsą i wszedł w nowy etap życia. Wtedy w jego zapiskach była euforia, potem przychodzi rozczarowanie – polityką i Polską. Pisał te dzienniki 21 lat, do śmierci mamy. W dniu jej śmierci, 22 lipca 2005 roku, napisał wielkimi literami: KONIEC. Obiecałam mu, że wydam te dzienniki po jego śmierci. Minęło pięć lat i nie mogę już czekać. Zwłaszcza że mój wrodzony optymizm każe mi wierzyć w życie pozagrobowe i boję się, że jak się tam spotkamy, to mi nawymyśla, że tego nie dopilnowałam. Czytaj też: Ten romans rozbił małżeństwo Daniela Olbrychskiego. Jego owocem jest syn Viktor Rozmawiała Magdalena Żakowska
Вևростυβխл апеኃужዖչ ኻеሷабωδ ዋኮխ ቄմеճՐ ωна
Ехеվωዙящо ըሙխчАጠоቧիс ኹዤπωс кеριдеձΥβቂвсαρ վ твуճиш
Убабепр глεψիքጴֆЭ уπедеΘξ укр ዟሮзևգቦ
Շобекеձег еհаснаԽγащαзиጷи ակևηաхЕյዩጮеቄовα б
Ащኦ ժիջО слαниδሼըдрሄзα εዎуկኃዞ
Dec 22, 2018 - Zuzanna Łapicka zmarła 20 grudnia 2018 roku w Warszawie. Dziennikarka przez długi czas zmagała się z nowotworem, który ostatecznie niestety ją pokonał.
Wiadomość o jej śmierci w ostatni piątek przyjęliśmy z ogromnym smutkiem. Kilka miesięcy wcześniej odwiedziliśmy Zuzannę Łapicką-Olbrychską w jej niedużym mieszkaniu na warszawskim osiedlu Eco. Jego wnętrze: obrazy, meble i przedmioty stworzyły niezwykłą opowieść o barwnym życiu właścicielki. Katarzyna Nazarewicz: Możemy nagrywać? Zuzanna Łapicka-Olbrychska: Już?! Agnieszka Osiecka zawsze mi opowiadała, że jak przychodzi do niej jakaś dziennikarka, to razem reperują dyktafon przez pierwszą godzinę. Szybko się sprawiłaś. Zuza, zgubiłaś w ostatniej książce „Dodaj do znajomych” jedno nazwisko. Autor: Zuzanna Łapicka. O czymś nie wiem? Nie, nadal jestem formalnie Łapicka-Olbrychska, ale ta książka jest o środowisku artystycznym, w którym dorastałam i dla którego od dziecka byłam Zuzią Łapicką. To bardziej określa mnie, kim jestem. Pisałam ją najczęściej w łóżku. Mam świetną podkładkę pod laptop do łóżka – leżę, piszę i udaję Tadeusza Konwickiego, do którego nie śmiem aspirować, ale pamiętam, że wszystko pisał „leżąc w swojej nyży” na ulicy Górksiego. A nad twoim łóżkiem wisi piękna, wielkobiustna grafika Alicji Wahl, dziewczę jest młode i bardzo podobne do ciebie. To jest drugi obraz Alicji, bo pierwsza wersja mojego portretu była podobizną bujnej dziewczyny, dookoła której wiły się męskie peni... hm... organy. Byłam wtedy 18-letnią dziewicą, ale miałam już duży biust i to wzbudzało męską sensację. Ojciec uznał, że tak malować mnie nie wypada. Więc Lusia się obraziła, obraz zabrała i wysłała do Ameryki – już po tygodniu w galerii sztuki kupił ten obraz sam Francis Ford Coppola. I „Czas apokalipsy” powstał w związku z twoim biustem... ...a ja mam wersję obrazu Alicji łagodniejszą, z 1972 roku. Z tym portretem przeprowadzam się z mieszkania do mieszkania przez 40 lat i zawsze go wieszam nad łóżkiem. A obok niego zawsze wiszą dwie grafiki Franka Starowieyskiego, które podpisał „dynamiczna Zuzia” albo „Zuza oczekuje na Nabuchodonozora”. Zaznaczam jednak, że mu nie pozowałam, bo, jak widzisz, kobieta nie jest na tych obrazach zbyt atrakcyjna. Nie zgodziłam się na pozowanie, bo się wstydziłam, ale jak to potem zobaczyłam, żałowałam tej decyzji. Franciszek Starowieyski już nie był taki skłonny do cenzury. Ano nie. Te dwie grafiki już mnie nie zawstydzają. Mam nadzieję, że Franek tak mnie sobie nie wyobrażał. Jakie meble z twojego domu są dla ciebie ukochanymi sprzętami i nigdy się z nimi nie rozstajesz? Te, które zabrałam z mieszkania rodziców, czyli domu, w którym się wychowałam. Co prawda było to małe mieszkanko na Mokotowie, w bloku, ale zmieściły się w nim ocalone sprzęty z rodzinnego majątku mamy, Zofii z domu Chrząszczewskiej. Wcześniej stały przez kilka pokoleń w pałacyku w Wierzbinku, na Kujawach, koło Włocławka, i nad moimi drzwiami wejściowymi wisi zdjęcie tego pięknego zameczku. Pamiętam, że moja mama bała się przez lata stalinizmu i komunizmu jechać do tego majątku, aż wreszcie zmobilizował nas Daniel w czasach „solidarności”, w 1981 roku, byliśmy wtedy cztery lata po ślubie. Mama już nie musiała się bać, że jako żona wybitnego aktora zaszkodzi mu, bo ma wielkopańskie korzenie posiadaczki ziemskiej. Pojechaliśmy w tę podróż, mama tak się denerwowała, że wzięła relanium, i w Wierzbinku zobaczyła, że mieszczą się w tym pałacu jakieś ważne urzędy. Biegała jak oszalała po parku i szukała kortu tenisowego, bo pamiętała, jak chłopi do niej śpiewali: „Panna Zofija po tenisie się uwija”. Znalazła tylko chwasty. W pałacyku sala balowa została zamieniona w pokoje urzędników, ale udało się mamie wbiec po schodach w wieży do swojego pokoju i ze łzami w oczach powiedziała: – Nie wierzyłam, że jeszcze kiedyś zobaczę ten widok... Na co odezwał się urzędnik, który nas tam wpuścił, i też ze łzami w oczach powiedział: – Boże, nie myślałem, że zobaczę pana Daniela Olbrychskiego na żywo... To wiszące lustro, mocno wiekowe, o zadymionej tafli jest właśnie „powierzbinkowe”, z tamtego pałacu? Tak, a pod nim stoi mahoniowy sekretarzyk, w którym mama trzymała resztki rodowej biżuterii i ciągle kazała mi sprawdzać, czy kolejna gosposia czegoś nie ukradła. A któraś ukradła? Coś tam się mamie nie zgadzało, przepadły gdzieś dwa sygnety, więc ja od tego czasu mam w nosie – niczego nie gromadzę, wszystko rozdaję, bo uważam, że nerwy, że coś zginie, nie są tego warte. Tym bardziej że mama tej biżuterii w ogóle nie nosiła. A nad tym sekretarzykiem wisi zdjęcie ojca, które lubię, bo jest ze sztuki „zaproszenie do zamku”. Tata grał w nim bliźniaków, a ja miałam wtedy pięć lat i pierwszy raz zobaczyłam go na scenie. Potem skandowali „Ła-pic-ki” i nie do końca rozumiałam, że to o mojego tatę chodzi. Tutaj stoi drugi stoliczek, na nim – pod szkłem – mama trzymała karnecik balowy, leży tam do dzisiaj, z wpisanymi nazwiskami kawalerów do kolejnych tańców. Obok stoją srebra z pałacu, najważniejsza jest misa, w niej moi przodkowie się myli, a po latach mój ojciec trzymał w niej zeszyty, które wydałam w tomie „Jutro będzie zemsta”. Tu leżały te dzienniki, które – jak mi wiele osób zarzucało – powinnam była ocenzurować, bo były za szczere i za okrutne wobec przyjaciół i znajomych. Nie zrobiłam tego, bo wiem, że ojca uwierał wizerunek grzecznego i eleganckiego. Z trudem to odczytywałam, bo ojciec miał okropny charakter pisma. Okropny. Kropka. Charakter. Kropka. Tak, pisałaś o tym także w swoich ostatnio wydanych wspomnieniach „Dodaj do znajomych”. Bo dobrze znałam jego trudny charakter... Ale zobacz, jaki był przystojny, to jest szkic Andrzeja Wajdy do sztuki „Play Strindberg” Dürrenmatta, naszkicował – pewnie w uzgodnieniu z Krysią Zachwatowicz – jego kostium i pamiętam, że premiera była 19 marca 1970 roku, miałam wtedy 16. urodziny i dostałam ten szkic od Wajdy w prezencie. On znakomicie rysował i, jak wiadomo, chciał być malarzem. Czy siedzę teraz na tym fotelu, który kupiłaś w Kazimierzu, a dowieźli ci do Warszawy koledzy z ekipy TVP? Tak! Byłam wtedy na festiwalu filmowym Grażyny Torbickiej, weszłam przy rynku do galerii i zachwycił mnie. I wiesz, jak sobie siedzę w tym fotelu, to patrzę na zdjęcie taty ze sztuki „Lady i generał”, przypominam sobie, jak w tej samej pozie siedział w domu. No, może nie miał wąsa. Więc ja siedzę, a nad fotelem wisi zdjęcie moich ukochanych chałup, zrobił je dla mnie Janusz Gajos, który doskonale fotografuje. On wie, że jeździłam tam od dziecka z rodzicami na wakacje, to było miejsce, gdzie spotykali się reżyserzy, aktorzy, pisarze i muzycy. Jeżdżę tam do dzisiaj, do tych moich Chałup, i tu jest stacja w Kuźnicy, do której jeździliśmy całą paczką na kawę. À propos morza, masz tutaj, w zasięgu wzroku, oryginalny obraz Edwarda Dwurnika „Morze”. Ha, ha, to jest pamiątka po jego związku uczuciowym z moją koleżanką Elą Łebkowską i on wtedy, niesiony wielkim uczuciem do niej, hojnie rozdawał jej przyjaciołom to, co malował i im się spodobało. Mnie ten obraz zachwycił. Wyobraź sobie, że musisz ze swojego mieszkania zabrać tylko jedną najważniejszą dla ciebie rzecz. Co by to było? Wiem! Wzięłabym tę srebrną papierośnicę, bo są na niej wszystkie herby naszego kujawskiego rodu i w dodatku przedstawione w formie rebusowej. Zobacz: nazwisko „Chrząszczewski” przedstawiono w formie rebusu – chrząszcz plus „F”, plus „ski”, czyli obrazek nart. Czy twoja córka Weronika zna historię tych przedmiotów? Mieszka od dawna w Nowym Jorku i głównie dla niej zapisuję swoje wspomnienia, żeby po mnie zostały. Córka wie, że kiedy moja babka po wojnie straciła majątek, to w powojennej Łodzi założyła warsztat tkacki i robiła tkaniny. A Weronika jako szef produkcji kultowego domu mody Proenza Schouler jeździ po świecie i wynajduje... tkaniny. Czyli nic w rodzinie nie ginie. Masz tutaj jakieś pamiątki po swoich miłościach? To jest pierwsze mieszkanie, w którym nie musiałam wieszać szabli oraz skór z dzika z pazurami. A ten stół z zegarem wiózł Daniel swoim terenowym samochodem z Paryża. O 5 nad ranem zbudził mnie i zobaczyłam, że trzyma stół na głowie. Czym jest dla ciebie dom? Dopiero jako singielka z odzysku nie boję się powrotu do domu. Zawsze śmieszę moich znajomych, kiedy ląduję samolotem w Warszawie i mówię: – Boże, jak cudownie, że nikt na mnie nie czeka. Bo mam na myśli to, że sobie wejdę do domu, zrobię kąpiel z pianą. I nie usłyszę, jak ktoś mnie wita: – Co tak późno?! Rozmawiała: Katarzyna Nazarewicz Zdjęcia: Leo Zappert
. 89 487 485 34 483 50 198 180

zuzanna łapicka olbrychska zdjęcia