Elwira,hej kochana.. Dziękuję za pamięć i troskę 😚dzisiaj mnie wypuścili na SZCZĘŚCIE.. Od wtorku się męczyłam, żeby poronić.. Kilka serii tabletek, dopochwowo, doustnie.. a nic nie chciało się ruszyć.. Było sto razy gorzej niż pierwszym razem.. Półtora roku temu poroniłam po 12tu godzinach od podania tabletek, i ciąża o tydzień starsza jak teraz, a tym razem prawie 40 godzin... Ból straszny, skurcze, mdłości, poty, może nie powinnam pisać, żeby nikogo nie straszyć, każda z nas przechodzi to indywidualnie, nawet drugi raz może się tak diametralnie różnic od pierwszego.. , ale do czego dążę.. Żałuję że łudziłam się, że jakoś przejdzie.. Nie,.. jeśli ból jest silny, że aż ma się wrażenie, że za chwilę zemdlejesz, nie ma na co czekać, bo będzie jeszcze gorzej.. Ból sam nie zniknie za parę minut.. To są regularne skurcze, ból w podbrzuszu i krzyżu, piekący, zalewający gorącem całe ciało.. Porodowe na pewno gorsze, nie wiem.. Nie dane mi JESZCZE było porównać.. . Ale po zastrzyku przeciwbólowym przeszło mi od razu, żałowałam, że tak długo się męczyłam.. Jestem wykończona psychicznie i fizycznie, zdruzgotana, i nie wiem skąd jeszcze wzięłam na to wszystko siły(szok, adrenalina..? ) , ale mam już oddane próbki do badań genetycznych, nie ukrywam jednak, że dużo mnie to emocjonalnie kosztowało.. To jednak prawda, choć może się to wydawać absurdalne po pierwszym razie, ale w z kolejnym razem wychodze z tego silniejsza, nie znaczy, że mniej boli, ale ból i strata motywuje do racjonalnego następnym razem podejścia... Po pierwszym razie niczego bardziej, niż wypełnienie tej straszliwej pustki, czyli natychmiastowej ciąży, nie pragnęłam... Teraz chce się jak najodpowiedniej do tego przygotować... Stąd też te badania genetyczne.. Jeśli okaże się że coś nie tak i to ma się powtórzyć, niegdy wiecej nie skaże siebie ani męża na takie cierpienie... Ale sie rozpisałam.. Ale lepiej mi na duszy.. A co do Twoich plamień Elwira, tak, jak piszesz, każdy większy wysiłek może potęgować, jakby nie było.. Macica dostała po "tyłku", zatem, dbaj o siebie, regenawuj.. Do kiedy jesteś na zwolnieniu? Mój lekarz powiedział, że po takim przeżyciu nawet trzy miesiące może mi dać... Starczy mi na miesiąc, bo od początku września mam urlop 3 tyg więc wracam do pracy po 20 tym wrzesnia, choć moja szefowa odpisała, gdy wysłałam jej zwolnienie, ze nawet nie będzie próbować sobie wyobrazić, co oboje z mężem przezywamy i żebym dała sobie tyle czasu ile będę potrzebować, nie zapominając przy tym że wciąż jestem bardzo wspaniałym i wartościowym człowiekiem...
W ten piątek mam się zgłosić do szpitala na farmakologiczną indukcję poronienia, tak się umówiłam z moim ginem, który wówczas będzie na oddziale. Po diagnozie poronienia zatrzymanego w ubiegły poniedziałek dostałam zalecenie zrobienia badań. Przez to, że to moje drugie poronienie (w ciążę
Stało się….. To, czego się tak bałam, a jednocześnie nie spodziewałam…. dostałam lekkiego krwawienia -nic mnie nie bolało, czułam sie bardzo dobrze, wyniki wszystkich badań były rewelacyjne, bardzo dbałam o siebie i dzieciątko… pojechałam do szpitala, gdzie zdiagnozowano poronienie zatrzymane w 12 tygodniu ciąży… czuję się okropnie, zresztą większość z odwiedzających to forum przeszła to samo, więć nie będę o tym pisać czekam na wyniki histopatologiczne, czy któraś w Was również miała poronienie określone jako zatrzymane (missed abortion)? jaką przyczynę Wam podano? Co oznacza w opisie do USG FHR(-) niewidoczne oraz pęcherzyk żółtkowy niewidoczny? oraz reakcja Ch-D widoczna? do lekarza idę za dwa tygodnie, a zaczynam wariować nie wiedząc, co tak naprawdę się stało… dla lekarzy w szpitalu był to po prostu kolejny, “normalny” przypadek…:(( Casia Aniołek
Kiedy jednak doszło do poronienia, a organizm nadal zachowuje się jakbyśmy były w ciąży, należy bacznie obserwować reakcje naszego ciała. Najczęściej po poronieniu ustają wszelkie objawy związane z ciążą. Jednak nie dzieje się tak zawsze, czasami mimo poronienia pojawiają się następujące objawy: - Opuchnięte piersi